4 czerwca 2012

59.

Przeczytałam gdzieś, że wieczorem wszystko czuje się bardziej.

Nie potrafię uporządkować myśli. Pewnie stąd też moim standardowym punktem dnia jest wieczorna melisa, bo życie zaczęło się komplikować, gdy w nocy nie istniał żaden sen. Te dni były takie podobne, że już nie jestem pewna czy to wszystko się wydarzyło, czy oglądałam to w jakimś podrzędnym sitcomie puszczanym w godzinach najmniejszej oglądalności. Jeśli już to nie jest to sitcom, który ogląda się, bo po pewnym czasie zaczyna wciągać. Jest to jeden z tych sitcomów, których nie wyłączasz tylko dlatego, że za oknem pada deszcz, odłączyli ci internet, a twój telewizor obsługuje tylko cztery kanały.

Nie możesz wejść do mojego mieszkania, zostawić na podłodze ślady ubłoconych butów, wyjść i wrócić za kolejnych kilka miesięcy. Albo otwórz te drzwi ponownie za kilka godzin, albo nie pojawiaj się już nigdy..

` 'cause music's been my therapy.
Bo nikt nie powie ci, że jest źle, tak jak Murzyn.

1 komentarz:

m. pisze...

życie w stanie permanentnego deja vu. wszystko już było.
skądś to znamy.