16 czerwca 2012

***

jesteś.
*
Jesteś.
Tyle Cię nie było, że nie potrafię do końca poruszać się, gdy już jesteś. Ty. Wszedłeś w moje życie i od pierwszego wspólnego papierosa wiedziałam, że nie możesz już wyjść. Zacząłeś mówić, a ja nie mogłam uwierzyć jak bardzo to się wszystko zgadza. Nie mogłam uwierzyć jak Ty się bardzo zgadzasz. I wiesz co jest najdziwniejsze? To, że wciąż mam gęsią skórkę, gdy przychodzisz, wciąż czuję ścisk w żołądku, gdy siadasz obok, gdy się ze mną witasz, i te dłonie mi się czasem trzęsą, dlatego tak wciskam je w kieszenie. I jak siedzimy na tych naszych schodach, i czasem milczymy, to myślę sobie, że z nikim mi się tak dobrze nie milczy. Myślałam zawsze, że to banał, gdy mówili `nikt na mnie nie patrzył jak ty. nie banał, bo Ty. Wierzysz we mnie i to bardziej niż ja sama w siebie. Mówisz, że nikt nie zrobi tego lepiej, że muszę spróbować, że nie mogę się bać. I tak to wypowiadasz, że ja Ci wierzę i próbuję, a wychodzą z tego same dobre rzeczy. Dzięki Tobie, dzięki temu, że jesteś. -O., ze mną nie zginiesz - powiedziałeś, a ja pomyślałam, że już zginęłam, przez Ciebie. Gdy staliśmy na tym koncercie i nachyliłeś się, by mi coś powiedzieć na ucho, czułam jak uginają mi się kolana. Rozumiesz? Odjęło mi nogi, tylko dlatego, że dotknąłeś mego ramienia i coś mówiłeś na ucho. Zastanawiam się jak to możliwe, przecież tak dobrze się broniłam? I czasem jestem na siebie zła, bo uśmiecham się jak nastolatka, o, napisałeś, o, dzwonisz, widzę Twoje imię. Bo uśmiecham się jak nastolatka, gdy tylko słyszę w głośnikach, że mówisz o czymś, o czym Ci powiedziałam, o czym rozmawialiśmy, że puszczasz właśnie coś, co nam obojgu się podoba. I lubię myśleć, że mówisz to tylko do mnie, nawet jeśli wiem, że w tym momencie słucha Cię kilkutysięczny tłum. Ale czasem rzeczywiście mówisz to do mnie, gdy tam z Tobą jestem, gdy patrzę na Ciebie, Ty mówisz, ja słucham i myślę, że mogłoby tak być zawsze.
Budzę się dziś rano, zerkam na wyświetlacz, a tu wiadomość, niby nic, ale jednak, po tej imprezie pomyślałeś o mnie w środku nocy. Też myślę, wiesz? Pewnie wiesz, ale jeszcze za wcześnie, bym mówiła to w głos. Jeszcze nie mogę się w całości odkryć, bo trochę się boję, ale odkrywasz mnie Ty i aż sama nie wiem jak Ci się to udaje.
Wiesz co? kiedyś mówiłam, że może to dobrze, gdy Cię nie ma, bo nie muszę Ci dokładnie wszystkiego tłumaczyć. Bo nie wiedziałam czy potrafiłabym Ci to wytłumaczyć. I przychodzi taki dzień jak ten, gdy mówię do niej, że kto normalny pisze wiadomości o 6 rano, gdy ludzie śpią, a Ty odpowiadasz ze śmiechem na ustach -jak to kto? Twój tato!.. i wtedy myślę sobie, że już nic nie muszę Ci tłumaczyć.
Że po prostu będziesz mnie znał.
Powiedział mi, że chciałby bym któregoś dnia poznała kogoś, kto będzie potrafił ogarnąć ten cały bałagan we mnie. Kogoś, kto sprawi, że będę czuła, iż jestem dobrym człowiekiem. Potrafisz, mógłbyś tu tak ze mną posiedzieć?

…boję się, że niebo pęknie z tego nadmiaru szczęścia.

16/06/12

Brak komentarzy: