7 lipca 2011

52.


cześć.
spuszczam wzrok i się przedstawiam.
jestem o., jestem.
miałam kiedyś przyjaciela, wiesz?
kiedyś zadzwonił do mnie może o szóstej, a może siódmej,
nie pamiętam..,
żeby sprawdzić czy nic mi nie jest, czy wszystko ze mną w porządku,
bo przyśnił się mu mój wypadek.
pamiętam, że się strasznie przejął,
a ja go chciałam uspokoić późniejszym esemesem.
pamiętam też, że kiedyś wyszedł ze mną o wpół do pierwszej w nocy,
ponieważ nie chciał bym chodziła sama po mieście.
wiesz.. zastanawialiśmy się wtedy,
była pełnia, piękne niebo, gwiazdy,
czy wskoczyć do basenu, a może popływamy?
a jak się poznaliśmy to bałam się,
była zima, mróz, a my spacerowaliśmy,
że nie będę miała o czym z nim rozmawiać,
tak, wiem, to śmieszne.
pamiętam jak chyba pierwszy raz prawdziwie mi zaufał,
chyba,
siedzieliśmy po dwóch stronach stolika,
byłam zwrócona twarzą w stronę ognia i go prawie nie widziałam.
a wiesz, no tak, nie, nie wiesz, no ale,
kiedyś gdy siedzieliśmy na boisku powiedział,
że chciałby mnie zobaczyć ubraną całościowo w róż,
albo skórę,
chyba strasznie mnie to wtedy rozbawiło.
a innym razem na tym samym boisku planowaliśmy wspólny wylot,
na obiad lub kolację do londynu,
ale to jak będziemy bogaci, wrócę później, lecę do londynu,
chyba to wszystko przez MISia.
wiedziałam, że mogę do niego zadzwonić w każdym momencie,
mimo że nie zawsze to robiłam,
zgadzał się, szliśmy, rozmawialiśmy,
w pewnej chwili powiedział:
‘jesteś teraz osobą, którą lubię najbardziej na świecie’.
czasami kciukiem wciskałam pod komunikatem odebranych wiadomości: 1,
pokaż,
.,
i uśmiechałam się widząc
dwukropek nawias dwukropek gwiazdka,
a za co to,
za to że jesteś.
nie rozumiesz tego, prawda?
chodziliśmy na pueble, siadaliśmy na urwisku,
piliśmy reddsy,
zielony
żółty,
raz uciekłam z lekcji, miał urodziny,
szła profesor od włefu z grupą dziewczyn,
zmieszanie, schowaj piwo.
jak odbierałam od niego telefon,
czekała mnie zawsze dłuższa rozmowa, przeważnie się śmiałam.
lubiłam jego wiersze,
bo on pisał wiersze, wiesz?
ale przestał.
czasem na mnie krzyczał, czasem uspokajał, a czasem po prostu słuchał,
i mówił, rozmawiał, o sobie, naprawdę, o sobie,
możesz nie wierzyć, ja swoje wiem.
pamiętam też, jak wychodziliśmy razem,
zawsze mieliśmy o czym rozmawiać,
a jeśli milczeliśmy to nie było to niezręczne.
wiesz, wiedziałam,
że mogłabym się w nim zakochać,
mogłabym, mogłam.
mam jedno ładne zdjęcie nas obojga,
wisi u mnie na ścianie, która jest tłem tego właśnie zdjęcia,
a on nie lubił zdjęć.
ostatnio,
dwa razy budziłam się przestraszona,
bo przecież widziałam jak umiera, to tylko sen, ale widziałam,
łapałam za telefon,
odkładałam z powrotem pod poduszkę,
a później nie mogłam już zasnąć, słuchałam coldplay i patrzyłam,
sufit czasem uspokaja.
ach, wiesz, nie znoszę czerwca,
później tylko pustka,
i cichy pisk, ciągła linia,
nie mam ochoty, nie chcę, nie mam ochoty.
odwracam głowę w bok,
skończyłam, czy mogłabym już iść?
wstaję i odchodzę,
cześć,
jestem o., jestem.
miałam kiedyś przyjaciela, wiesz?
nie do zobaczenia.

ps. wrócisz?

[2007]


wrócił wtedy i powiedział, że już nie zostawi mnie na pół roku bez słów.
a teraz? a teraz, cztery lata później, nie mam pojęcia co z nami będzie.

babe, i'm gonna leave you.