10 lutego 2009

26.

-na chuj było te kupowanie dystansu za 10zł na bazarze?
tak, tak, do Ciebie mówię. przestań się tępo patrzeć. do Ciebie, ejj, Ty! no, się lampka zapaliła - gratulacje. skończ popijanie tej kawy i podejdź do okna. musimy pogadać. coś najlepszego żeś zrobił, człowieku? siedzisz w tych czterech ścianach, pijesz kawę, palisz fajki, czasem się napijesz wódki, a czasem piwa. /wpadłbym poniszczyć się z wami, ale./ no tak, momentami nawet się uczysz albo coś czytasz, oglądasz. dobrze. a co masz z tego? prócz bólu głowy i bezsennych nocy przemieszanych z kacem, moralnym kacem też? wszystko co robisz jest przeciętne, człowieku, niewystarczające, nie na tyle dobre, by coś z tego Ci przyszło, zostało, zaprocentowało. łapiesz w ogóle do czego nawiązuję? może i łapiesz, oczy się Tobie rozbiegają, chyba rozkminiasz. prawdopodobnie też nie na tyle intensywnie, by później zmienić pokrętło z 'normal' na 'hard'. odpal i mnie tego fajka, skoro już wyciągasz paczkę. o nie, nie, nie, nie częstuj, podpal, przecież wiem, że nie chcesz, bo Cię wkurwiam. bywa, prawda boli, myślenie też, czekają Cię jutro zakwasy na mózgu.. ale wracając - weź się w garść w końcu! ogarnij czy jakkolwiek to teraz sensownie nazwać. bo gówno Ty będziesz miał z marzeń, planów i perspektyw. nikt tego za Ciebie nie zrobi. dobrze, już dobrze, ja wiem, że Ty o tym wiesz, wiem. tylko, że standardowo - nic z tego. przecież też się niczym nie wyróżniasz, bez pasji, większych zainteresowań, opcji `i'm good at..'. trzeba było, kurwa, zbierać znaczki do klaserów, a to nie, nie, fajny rower, mamo, o, piaskownica! już Ci nie wjeżdżam na dzieciństwo. no dobra, okej, masz jakichś ludzi przy sobie - super - masz z kim pogadać i się spotkać. w sumie zabawne, bo gadasz ze mną gdy Cię najdą jakieś myśli, o ironio. pamiętam jak mówiłeś, człowieku, że lubisz swoje życie. cieszę się, no tak, nie gap się podejrzliwie, cieszę, serio. bo póki co nie jest Tobie tak trudno, a nawet jeśli to jakoś dajesz radę. licz na siebie, czasem trzeba, albo tylko czasem trzeba liczyć na innych. reasumując - weź się za siebie i za to, za co wziąć się powinieneś. dystans do świata to właściwie do chuja Tobie potrzebny, i tak podróbka.
_posiedzę na oknie jeszcze.
bo wiesz. lubię Twój pokój, cichy jazz tutaj i cynamonowy tytoń.

`chodź, kochanie, posłuchamy jak oddycha wszechświat.

2 lutego 2009

25.

chciałabym się zakochać.
wcale nie na śmierć i życie, do grobowej deski, wieczność-przy-tobie-z-tobą. nie. chciałabym się tak delikatnie zakochać. tkwić w zakochaniu przepełnionym spontanicznością i ciągłym poznawaniem drugiej osoby. myślę, że to miłe, gdy możesz po jakimś czasie stwierdzić `znasz mnie na wylot, chociaż nie będzie to stuprocentową prawdą. owszem, interesuje mnie stan, w którym moim statusem będzie `30cm ponad chodnikami. chciałabym budzić się rano i odczytywać smsa 'na dzień dobry', odpisywać, pisać pierwsza. przed snem zadzwonić pod właściwy numer, by usłyszeć ciepłe słowa. dzielić się myślami lub wydarzeniami. wiedzieć kto będzie pierwszą osobą, która musi się o tym dowiedzieć, gdy te coś się stanie. czuć dotyk wzdłuż kręgosłupa i drugą dłoń w swej dłoni. całować nadgarstki, opuszki palców, całować i być całowaną. chciałabym oglądać filmy wieczorami przy ogniu z kominka. i mieć tę pewność, że cokolwiek lub gdziekolwiek to będzie, pojawi się, przytuli i naiwnie zapewni, że would be okay. wtedy nie byłyby potrzebne lody waniliowe ani głośna muzyka. a można by nawet wszystkie nałogi zostawić za sobą, bo byłoby dla kogo.
chciałabym mieć przy sobie kogoś, kogo nie będzie śmieszyło moje zauroczenie widokiem z mostu Świętokrzyskiego. Kogoś, kto będzie patrzył na to tak samo jak ja. Kogoś, przy kim macchiato będzie smakowało jeszcze lepiej. a muzyka będzie grać i grać, i grać.
ta świadomość, że uśmiechasz się dla Kogoś, i do. czasem topić się w oczach.
dlatego też - opowiedz mi na początek o swoim dzieciństwie.
włącz dobry film i otwórz czerwone wino.


chciałabym się zakochać, wiesz?
jutro.


_
nie lubię, gdy przestaję ufać.