20 października 2014

***

czytam ten tekst, co to go czytałam już kiedyś, ten o wiecznym oczekiwaniu, czekaniu na coś, co ma się wydarzyć i zmienić wszystko. kiedyś. w przyszłości. niedługo.
i tak sobie myślę o co, kurwa, chodzi z tym całym czekaniem? i z tymi pieniędzmi? na tym ma polegać te całe pseudo dorosłe życie? że już zawsze będę na coś czekała? na następne wakacje, bo nie mogę jeszcze zrobić tego, co chcę. bo mam zobowiązania, rachunki do spłacenia, raty, bo potrzebuję zaplecza finansowego, bo wiem, że jeśli rzucę to w cholerę to pomimo ponad roku znów będę w tym samym miejscu gdzie zaczynałam. i sama nie wiem czy mogę się czuć zadowolona, usatysfakcjonowana faktem, że leżę na łóżku, stukam w klawiaturę komputera, za którego sama zapłaciłam, w pokoju, za który sama płacę, słuchając muzyki, na którą mnie stać, bo mogę wejść na ebaya w środku nocy, gdy nie potrafię zasnąć, i ot tak kupić ze dwie płyty winylowe. bo nie mogłam zasnąć. i okej, stać mnie na to, mogę sobie na to pozwolić, super, kurwa. ale nie mogę sobie pozwolić na to, by razem ze swoimi przyjaciółmi wyjść w piątkowy wieczór do tych pubów, które lubię, czy wsiąść w pociąg i pojechać do domu w sobotę rano, ot tak, bo chcę uściskać mamę, albo po prostu usiąść na kanapie, gapić się w telewizor i nie rozmawiać. mieć święty spokój. i czuję to nawet po tak dobrym łikendzie, jakiego dawno nie miałam już tutaj, po porannym basenie, saunie, melanżu w sobotnie popołudnie - jakichś piwach, jointach, niedzielnym nicnierobieniu w słońcu nad rzeką, obiadem z przyjacielem, czy filmem wieczorem. po dobrym łikendzie jest niedzielna noc, ja czytam ten tekst o tym całym czekaniu i czuję się pusta. bo wciąż czekam. czekam, aż będę mogła wrócić, aż będę na tyle gotowa by sobie na to pozwolić, czekam na to co chcę mieć, czekam na idealną wagę, idealny plan, idealne wieczory. bo w końcu wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, ale czy to oznacza, że będę żałowała, że nic się nie zmieni, że już zawsze tak idiotycznie będzie, bo nigdy nie jest tak jak chcesz?
mówią - da się tu ułożyć życie, my potrafimy to ty nie będziesz potrafiła?, a co jeśli chodzi zwyczajnie o to, że tak jest prościej, gdy nie masz oczekiwań wobec siebie. gdy po prostu czas leci, niedawno tu przyszłam tylko na chwilę, zostałam ponad rok.
co się w sumie ze mną dzieje? gdzie jestem ja?