1 września 2008

12.

wszystko albo nic.

rozpoczynając pierwszy września, który będzie mnie dotyczył po raz ostatni, znów myślę o wolności. prawdopodobnie spowodowane jest to faktem, iż przez kolejne parę miesięcy niewiele z niej mi pozostanie. i gdy zamykam oczy widzę siebie za kierownicą, zmierzającą do Pragi, Wiednia, Budapesztu, Rzymu, Berlina, Oslo, Helsinek, Amsterdamu, Paryża, Londynu, Dublina.. i być na dachu świata.

czasem tak cholernie boli bariera finansowa, wiesz?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Boli, jak cholera boli.
Ale: turn the visuals on, i jazda. Do tekturowego Budapesztu, wystarczy.

A do Londynu, tego betonowego, za 8mcy będzie nam bardzo po drodze ;).