10 maja 2011

50.

rozważam wciąganie nosem białego proszku.
kreska, karta kredytowa, banknot w celu wyrwania się z rzeczywistości i pogrążenia w krainie pastelowych jednorożców, białych królików i wielkich cylindrów. teraz już spadam w tę krainę czarów z taką mocą, że huk spowoduje jakiś kataklizm, przemieszczenie się płyt tektonicznych.
`że mi pozwolisz spieprzyć wszystko.

marvin g. nie koi, nikotyna nie uspokaja, kofeina nie pobudza, alkohol nie rozwiązuje, natłok zajęć nie odrywa, ludzie jednak wcale nie pomagają.
skórki tak łatwo odchodzą. a później muszę chować zakrwawione palce.

zaplanujmy morderstwo doskonałe.

3 komentarze:

m. pisze...

przydałoby się do tego dodać "ludzie tak naprawdę wcale nie odchodzą". ale przecież to kurwa nieprawda.

tola pisze...

pragnę morderstw doskonałych i nocy zapominania po nich.


(tak, zdarza się to i dużo więcej, głupie..)

Anonimowy pisze...

zawsze możesz ogarnąć ze mną apap;*